Pierwsza myśl - jak piękne było jej powołanie, jak trwałe. Wyzwolona z niewoli, wstąpiła do klasztoru. Klasztoru, który dla niektórych jest synonimem niewoli, ucieczki przed życiem, brakiem pomysłu na życie.
Kolejne pytanie - czy mi pomoc drugiemu człowiekowi sprawia tyle radości co tej kobiecie? Czy kiedykolwiek wykształci się we mnie tak piękna bezinteresowność jak w jej sercu? Zważywszy na to, że nigdy nie poczułam niewoli w wymiarze takim, jakiej św. Józefina Bakhita doznała, będzie mi trudno, ale niech Ona służy mi za wzór, za przykład apostolstwa przepełnionego miłością i radością z dzielenia się Bogiem z bliźnim.
"Bądźcie dobrzy, kochajcie Pana, módlcie się za tych, którzy Go nie znają. Bądźcie świadomi szczęścia, polegającego na tym, że wy Go znacie!"
św. s. Józefina Bakhita
Proszę Was z tego miejsca o modlitwę za pewnego człowieka. Aby wytrwał.
Myślę że jest to piękne i bardzo trudne apostolstwo...przez miłość i radość. Takim apostołem była też wielka Matka Teresa z Kalkuty! I powiem Wam, że każdy z nas może być takim Apostołem Radości i Miłości! ;D Niektórzy już są...
OdpowiedzUsuń