14 października 2008

o Krawcu...

...bo czasem coś, co wydaje się być cennym darem, staje się przekleństwem, gdy tego nie ma, z początku żałujemy, a gdy opadają emocje, dostrzegamy, że żyjemy dalej, a nawet lepiej. Prawda, chciałabym mieć ojca przy sobie, żyć z nim w jednym domu, tworzyć rodzinę... Ale za jaką cenę? Za cenę wielokrotnych zdrad i poniżania Mamy? Za to, żeby ujrzeć ponownie, kim się jest dla "tatusia"? Dlatego teraz już chcę żyć tak jak żyję. Już znalazłam miłość ojcowską gdzie indziej, tam, gdzie wcześniej niestety nie szukałam... Jest mi dobrze, nie odczuwając tego bólu. Chociaż czasami nadal tęsknię za tym, co było...
Byłam ostatnio na zakupach. Już widzę strach w oczach mężczyzn, ale nie bójcie się, to będzie tylko metafora:) Przymierzałam wiele płaszczy, kurtek, które ani trochę na mnie ni pasowały. Wisiały jak worki. Były za duże. Zbyt szerokie. Tak to jest, jak szyje się na dany wzór. Nie ma to jak pójść do krawca, powiedzieć swoją wizję odziania, dać się wymierzyć... i... Otrzymać ubranie na wymiar, idealne w każdym stopniu, milimetrze. Zainspirowana wręcz... Odkryłam w tym istotę indywidualności. Tak to już jest, jak boimy się wyjaśnić swoje myślę, podążamy za innymi, ślepo zapatrzeni w ikony świata nas otaczającego. Wtedy jesteśmy tą kurtką ze sklepu. A kiedy... Głośno mówimy o swoich przekonaniach, sami wybieramy cel i próbujemy go osiągnąć, sami wytyczamy własny szlak, choć czasem poprzez gęstą kosodrzewinę i niestabilne piargi, wtedy, kiedy nie wstydzimy się swoich własnych wartości, swojej osoby oraz wiary... Jesteśmy tą jedyną szytą na miarę kurtką. Praktycznie unikatową. Nie zapominajmy także, że w swojej indywidualności powinniśmy mieć zaufanie do krawca:)
Na prawdę, jak ja lubię ludzki uśmiech... To coś niesamowitego. Od razu mi milej, cieplej na sercu. To on okazuje uznanie w oczach drugiego. Działa czasem jak znieczulenie. Kiedyś chyba nawet książkę o tym napisze, tak bardzo mnie inspiruje ludzki uśmiech...:)

A teraz na zakończenie...
* Miśka, On chciał dobrze... Nic nie będę pisać, choć mam chęć, ale... on dobrze chciał. Sama rozumiesz... po prostu zbyt bardzo mnie to poruszyło. I tyle:)
* Kasiu, teraz nie myśl o tym, co napisałam... tylko o tym, o kim to było napisane:) To są tylko proste słowa, które nie opisują i tak tego wszystkiego...:)
*A teraz pytanie... Metafora zawierała dwa przesłania... Jedno opisałam, a drugie celowo zataiłam... Kim jest Krawiec??=)

2 komentarze:

  1. Ja Ci to mówiłam, ale Ty mnie jak zwykle nie słuchałaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Krawiec...

    Niezwykle piękna to metafora przysparzająca ogromny uśmiech na mej twarzy i w szczególności unikalnej duszy.

    Patrząc na te słowa, budzi sie we mnie nadzieja:

    "Już dzisiaj zależy od polskiej młodzieży następne tysiąc lat!"

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już kliknąłeś w tą magiczną ikonkę, napisz proszę, to, co przychodzi Ci na myśl po przeczytaniu. Nie reklamuj swoich blogów, nie pisz komentarzy w stylu: fajny blog itp. Dziękuję. Autorka bloga.