29 stycznia 2012

Tchnienie wolności.


Wolność... Tak często o niej mówimy, wyrażamy jej znaczenie, nie przywiązując głębszej uwagi co do wgłębienia się w temat. Owszem, pewnie niektórzy z Was, drodzy czytelnicy, pomyśleli o wolności w różnych, odbiegających od siebie kategoriach. Wolnością przecież może być niepodległe państwo, czy też brak nałożonych na kogoś sankcji karnych. To są te najbardziej oczywiste znaczenia. Jednak pozwólcie, że do tematu nawiążę bardziej osobiście, nieco refleksyjnie, wieczorem ciemnym i zimnym już.
Tak, niewątpliwie takie chwile sprzyjają do natłoku myśli i przypływu inspiracji. Czym dla mnie, tak w głębi serca, jest wolność? Gdy o niej myślę, przede wszystkim nasuwa mi się taki dość idylliczny obraz. Wolność to dla mnie plecak wyekwipowany na konkretny cel, wolność to otwarta przestrzeń przede mną i otwarty umysł, który zracjonalizuje moje pragnienia, by te, nie przerosły zdolności. Wolność to odczucie wiatru, deszczu, zapachu rozgrzanych skał zmoczonych przez deszcz pojawiający się znikąd. Wolność to właśnie ta chwila, kiedy przysiadasz na skale i choć mogłoby być wokół Ciebie mnóstwo osób, Ty skupisz się na tym, co wewnątrz Ciebie, dzięki temu, co doznajesz na zewnątrz. Wolność to sposób, w jaki rozumujesz, myśli Twoje nie biegną nigdzie, są spokojne, tak samo jak i Ty sam. Przecież wolność ma swój smak i zapach. Niekiedy dźwięk. Wolność to odczucie zachwytu nad tym, co wokół nas. To próba własnej interpretacji otoczenia, jak cudownie szumi górski strumień, jak wspaniale pachnie letni las, tuż przed zapadnięciem zmroku. Wolność to bycie sobą. To nieustanna próba odkrywania siebie i drugiego człowieka. To nieustanna próba odnalezienia w sobie i w bliźnim Boga. Wolność to bycie zadowolonym ze swojego życia. To miłość. To ziemska wolność, która jest dostępna na co dzień. Istnieje druga, niewiarygodnie przerastająca tą pierwszą. Wolność Rajska.
Według mnie, w wolności chodzi o to, że bez ziemskiej,trudno jest o zrozumienie tej Niebiańskiej.

Tak poza tematem już, polecam na dzisiejszy wieczór ten filmik, godny uwagi : klik

14 stycznia 2012

Postanowienia noworoczne.


Często wyznaczamy sobie cele do osiągnięcia wraz z przekroczeniem magicznej granicy nowego roku... Nie zawsze dotrzymujemy ich, często podupadamy i zapominamy o tym, co było dla nas ważne na przełomie lat. Dlatego ja postanowiłam te najważniejsze spisać w tym miejscu :
1. Nawrócić się. Nie ma nic ważniejszego, by powstawać po tym, jak się upadnie. Jestem świadoma, że taką potrzebę będę miała niejednokrotnie w ciągu Anno Domini 2012. Jeśli nie będzie chęci nawrócenia, wszystko inne nie będzie miało sensu.
2. Tworzyć, pisać, jeśli miałoby to nawet etykietkę "do szuflady", albo "pójdę do malarskiego i kupię sztalugę i olejne". Zakupić nowy komplet ołówków w skali od H, do 8B co najmniej. Zainwestować w nowe pędzle, papier akwarelowy.
3. Pojechać w góry. Samotnie, albo z moim mężczyzną. Odpocząć od miasta, od studiów, od domu. Przygotować się na nowy rok akademicki. Spędzić czas aktywnie odpoczywając. Zachłysnąć się moimi górami, moim małym, wielkim światem. Zjeść duuuużo oscypka i nie pojawić się na Krupówkach.
4. Zadbać o swoje zdrowie, o siebie. Naprawić Achillesa, pić kawę.
5. Przeczytać przynajmniej raz w miesiącu książkę z półki "niezwiązane z uczelnią".
6. Pokonać strach przed odrzuceniem.