16 czerwca 2010

Dziewictwo.

Ostatnio w programie rozrywkowym, typowo "śniadaniowym" padło pytanie : Czy dziewictwo jest chlubą kobiety, czy raczej jej przekleństwem? Odpowiedź dla mnie jest jasna. Oczywiście, że chlubą. Nie chcę z tego miejsca oskarżać nie-dziewice o rozwiązłość, czy też niemoralność, bo nie o to chodzi. Chodzi mi raczej o to, by być może uświadomić co niektórym młodym dziewczynom, co tracą oddając się "temu na całe życie". Zacznę od pytania, retorycznego - ilu spośród dotychczasowych partnerów (zakładając, że nie jesteś trzynastolatką, bądź też osobą uznającą za związek tydzień spotykania się) było w waszym światopoglądzie tym jedynym, kandydatem na całe życie?? Kobieta bardzo głęboko przeżywa miłość, toteż na chwilę obecną nie jest często sobie w stanie wyobrazić końca związku, a już na pewno bycia z kimś innym! Co ja mówię, kobieta... Mężczyzna zapewne również, tylko bardziej to ukrywa, czasem nawet przed sobą samym. Nie rozwlekając precyzowania pytania... Pada z Jego ust argument : przecież się kochamy, będziemy ze sobą na zawsze itp.... Już widzisz ile w tym prawdy? Do czego dążę? Może to brzmi dla co niektórych zaściankowo, niczym slogan wyjęty za czasów średniowiecza( choć swoją drogą zastanawiam się, dlaczego Średniowiecze uznaje się za cnotliwą epokę, doprawdy... ) ale dziewictwo jest najwspanialszym prezentem dla męża. A w czym mamy pewność, że ten chłopiec będzie z nami na całe życie? Co nas formalnie z nim łączy? Może to brutalnie brzmi, ale oprócz wspólnej fascynacji, miłości nic. Żadne trwałe przysięgi, gdyż wystarczy jedna większa kłótnia i rach pach ciach, po "Ani i Tomku". To przed Bogiem sobie wyznajemy miłość i obiecujemy wierność i to, że się nie opuścimy aż do śmierci. Nie inaczej. Wiąże nas podwójna przysięga, sobie nawzajem i Temu, który jest dla nas Ojcem. Ślub nie jest zachcianką, a przemyślaną decyzją, po narzeczeństwie, czyli okresie, który ma nas niejako przygotować do wspólnego życia, jako jedność. Święta jedność. Dzięki ofierze ze swojej czystości małżeństwo nie jest tylko "papierkiem" jak myślą co niektórzy, nie jest zmianą nazwiska dla panny młodej, czy też szopką poprzedzającą wielką zabawę, pijaństwo i na następny dzień - wielki kac i poprawiny, coby to poprawić dolegliwości. Związku nie można budować od dachu, a od fundamentów. Dach to zwieńczenie, a czym jest zwieńczenie w związku, jakby to teraz można modnie nazwać... wypróbowanym przed ślubem? Mieszkanie wspólne jest już wcześniej, dziecko być może tak, nie wspominając o seksie, niejednokrotnym, więc co? Pewność bycia razem aż do śmierci? A czy nie jest to wypowiadane setki razy pomiędzy wierszami, okupione słodką jakże, niewinną niepewnością do dniu Ślubu?
Teraz bardziej brutalnie. Jeśli związek opiera się na fizyczności, jeśli dziewczyna daje chłopakowi wszystko, co może mu w tym wymiarze ofiarować-siebie samą, czym on teraz się zadowoli? To normalne i wszechobecne, że mężczyzna, który pożąda kobiety, pragnie zdobywać ją kawałek po kawałeczku, aż do upragnionego celu. Zaraz zaczniecie mi wmawiać, że to nie tak, że seks jakoby cementuje związek... Ale związek to nie tylko relacja fizyczna, poczucie bliskości w wymiarze fizycznym, ale przede wszystkim duchowym. Spójność umysłów, komunia dusz, akceptacja wad i zalet.
W życiu człowieka narodziny są bardzo ważnym momentem, aktem stwórczym jest poczęcie. Dlaczego więc właśnie seks pełni rolę rozrodczą?? Nadaje funkcję rodzicielską??

Mężczyźni mi wybaczą, że dziś tylko o kobietach... :)

16 komentarzy:

  1. Nie tylko o kobietach, dziewictwo paradoksalnie w dużej mierze o mężczyzny, który naciska na kobietę lub nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cyt: „Co nas formalnie z nim łączy? Może to brutalnie brzmi, ale oprócz wspólnej fascynacji, miłości nic”.

    Gdyby to była wspólna fascynacja i miłość to na tym można próbować budować trwały związek, zwieńczony przysięgą. Tymczasem, jak pokazuje życie jest to bardzo często tylko pożądanie (zwłaszcza ze strony mężczyzny). Kobiety nie ułatwiają dziś facetom pracy nad sobą i treningu w opanowaniu popędu! Dziewczyny, macie tu swój współudział!

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluje tej notki!
    takiego świadectwa trzeba mi było!

    mk

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimie, owszem, współudział może i jest, ale często, gdy mówimy nie, to mężczyzna próbuje na inne sposoby. Ale cieszę się, że nie byłeś tak brutalny jak pewien mój znajomy, mówiąc, że kobieta winna jest temu, że on na jej widok się potem w domu będzie masturbować. Trzeba rozgraniczać celowe manipulowanie, kuszenie mężczyzny od nieświadomego wpływania, a to już kwestia moralności i sumienia dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co prawda w innym miejscu mówiłem, że nie będę zabierał głosu przy tej notce … ale … ;)
    Pozwalam sobie nie zgodzić się z opinią o tym „niewyobrażaniu sobie końca związku” przez mężczyznę. Zasada jest dokładnie odwrotna. Tymczasowość, dopóki mi jest to wygodne, dopóki mi się nie znudzi, dopóki na trafię na inną, może atrakcyjniejszą, może na taką, której trzeba będzie dobry bajer wcisnąć, by zdobyć to, na co ma ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Seks powinien być "punktem kulminacacyjnym" miłości, tzn. że jeśli ktoś oddał całego siebie drugiej osobie w kwestii duchowej, psychicznej, jest w stanie wszystko dla tej osoby poświęcić(wtedy możemy w ogóle zacząć mówić o prawdziwej miłości, a więc i pragnieniu małżeństwa), to wtedy powinno się myśleć dopiero o seksie. Niestety zazwyczaj kolejność jest nieprawidłowa... Co jest przyczyną rozpadu wielu związków.

    Ech... Przygotowanie do życia w rodzinie w szkole na coś się przydaje :P

    OdpowiedzUsuń
  7. W pełni się zgadzam. I osobiście strasznie boli mnie nagonka na zwolenników seksu dopiero po ślubie. ("No co Ty?! Przecież trzeba 'spróbować i sprawdzić' przed!")

    I trochę przeraża mnie to, że rzeczywistością jest to, co napisał o. M....


    buziaki z Gliwic! ;*
    ymmm.. niecały miesiąc? ach, och :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. San. miałyśmy się nie lubić!;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę zmienić podpis i uważnie czytać co sobie M.i.S między sobą rozprawiają ;)Tak na wszelki wypadek, gdyby coś, kiedyś, jakoś itd hi hi hi

    OdpowiedzUsuń
  10. ups, zapomniałam! ;P

    tak, zdecydowanie nie lubię Moniki M. xD

    ależ o.M., to niekonieczne, hihi... ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. o.M. po co?? Przecież my się z S. strasznie nie lubimy, w ogóle ja nie wiem jak to tak, dwa tygodnie z Nią?? Przeboleję! haha. Swoją drogą, czy usunięcie kropki to ta zmiana nicku?:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie tylko dziewictwo jest pięknym darem, ale dodatkowo mówi bardzo wiele o tym, kim jest dana osoba i jaką jest.

    OdpowiedzUsuń
  13. Różne sa zrządzenia Pana. Dziewictwo do ślubu nie gwarantuje przetrwania małżeństwa, ale jest zaczynem dla własnego zbawienia. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakich masz znajomych chłopaków, że takie teksty walą przy dziewczynie! Chyba, że sama to sobie wymyśliłaś. Ja chyba wstydziłbym się ...

    Kłosu ... mnie się nie przydało, ale to przez sposob prowadzenia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimie, nie jest to ktoś bliski dla mnie, po prostu "znajomy". Czego ja mam się wstydzić?? Wydaje mi się, że nie mam czego, a przede wszystkim nie wymyślam tekścików dla sensacji. Felicita, tego nic nie gwarantuje.

    OdpowiedzUsuń
  16. chodziło mi o to, że jako chłopak wstydziłbym się tak mówić do dziewczyny - sorry za brak jasności w komentarzu.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już kliknąłeś w tą magiczną ikonkę, napisz proszę, to, co przychodzi Ci na myśl po przeczytaniu. Nie reklamuj swoich blogów, nie pisz komentarzy w stylu: fajny blog itp. Dziękuję. Autorka bloga.