30 lipca 2008

o muzyce...

Czy muzyka dużo dla nas znaczy? Czy istotnym są dźwięki wydobywające się z instrumentu, odtwarzacza? Wiem jedno, na pewno niesie ze sobą wiele naszych emocji. Do każdej emocji, uczucia, trochę bardziej osłuchany człowiek potrafi dopasować sobie dany utwór (i na odwrót). Ponadto, słysząc dany utwór, możemy przypomnieć sobie jakąś istotną, bądź mniej osobę w naszym życiu. Czasem przyjemna melodia może stać się dla nas znienawidzoną. Wszystko za pomocą emocji. Dla mnie muzyka, to nie tylko słowa, dźwięki, przy których się bawię, dla mnie przede wszystkim to uczucia. Czasem całkiem przypadkowo utwór kojarzy mi się z miejscem, personą, przedmiotem. Tak jest w przypadku "Miasto budzi się" Kukiza. Słysząc tę melodię, mam wrażenie, że właśnie wjeżdżam do Krakowa, jeszcze sennego, spowitego mgłą i prześwitującym gdzie nie gdzie nieśmiałym jeszcze Słońcem, ze świadomością, że za trzy godziny będę u celu, że te trzy godziny będą przepełnione widokami, które są dla mnie najbliższe. Będę teraz (w wyobraźni) obserwować budzące się ociężale wzniesienia, pierwsze góry... Uchylając okno zaparowanego przedziału będę słyszeć szum coraz to bardziej rwących potoków... Nie wybiegam wyobraźnią dalej, bo zacznę opisywać majestat Tatr, a to trochę by znów i czasu jak i miejsca na blogu zajęło.
Kolejnym utworem 'z duszą' jest dla mnie "świat się pomylił" Patrycji Markowskiej. Słysząc go przeszywają mnie dwa odmienne uczucia: radość i smutek. Radość w zimie, gdy jechałam do Palenicy Białczańskiej (zimowym objazdem), z przecudownych widoków na ośnieżone masywy (dojść na Mok w zimę, to zupełnie co innego, niż w lato, zaufajcie:)) a z drugiej strony ból i refleksja nad stosunkami z Ojcem, gdyż jadąc wtedy myślałam o tym, z chęcią wybaczenia...
Kiczowate dźwięki "Moniki" Rudiego Schuberta będą mi zawsze przypominać kochaną babcię. To dzięki niej mam tak, a nie inaczej na imię. Poprzez fascynację tą piosenką. Choć czasem chciałabym zmienić imię, mam go serdecznie dość. Nie moja wina, że zazwyczaj Moniki jakie spotykam na mojej ścieżce życiowej okazują się jakby to delikatnie powiedzieć... okazują się intrygantkami, egoistkami, w ogóle, niezbyt ciekawymi istotami. Bez urazy oczywiście dla ogółu Monik:)
"Dla Ciebie" Myslovitz... sama poezja, finezja uczucia:) Wszystko co dla mnie najcenniejsze... Osoba, o której piszę, wie, że to o Nim:) Wie, kim dla mnie jest, co dla mnie znaczy... ile dla mnie znaczy...
Kolejnym utworem z duszą... a raczej bez duszy i serca jest Alexander Myslovitz... Utwór jakże wspaniały.... Ale słowa. Za nie mogłabym zagrzebać tę piosenkę własnymi dłońmi pomiędzy gliną, żwirem, nie zważając na krwawiące palce. Okres swojego życia, nazywanego przeze mnie "aleksandrowym" zapominam, wymazuję, chowam do skrzynki w pamięci, którą powoli wypalam nad płomieniami uczucia.
"What a Wonderfull World" Louisa Armstronga... Brat. Co tu dużo mówić??:)
Dla mnie ogółem, wiele utworów ma "swoją duszę". Jak słucham któregoś, to nie widzę oczami wyobraźni artystów w studiu nagraniowym czy na koncercie, ale widzę miejsce określone, odczuwam uczucia... Słuchając wspomnianego wyżej utworu Kukiza, nawet w deszczową pogodę czuję się jakbym była skąpana w promieniach słonecznych, czuję te oczekiwanie i po raz 'enty' zachwycam się Tatrami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli już kliknąłeś w tą magiczną ikonkę, napisz proszę, to, co przychodzi Ci na myśl po przeczytaniu. Nie reklamuj swoich blogów, nie pisz komentarzy w stylu: fajny blog itp. Dziękuję. Autorka bloga.