02 stycznia 2010

I po bólu...


Witam.
I po bólu... sylwestrowo - noworocznym. Już nie ma 09' , jest 10'. Co się zmieniło? Nic. Żyję w tym samym domu, niebo nade mną te samo, śnieg jak leżał, tak leży, choć trochę bardziej przemieniony w lód. Nie urósł mi drugi nos, trzecie ucho, nawet włosy wydają się względnie takie same. Ba, nawet zdrowie i szczęście to samo, co trzy dni temu! A tyle osób mi życzyło tego... Te same potrzeby fizjologiczne, te same uczucia... Ta sama beznadziejność niektórych sytuacji. Proszę Państwa! Otóż tu i teraz pragnę powiedzieć, że NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO! Wszechobecna egzaltacja jutrem, czymś nowym była na marne! Pieniądze wydane na zabawę, na fajerwerki... zostały wyrzucone w błoto. Tak tak. Choć fakt, to już nasza przedostatnia noc sylwestrowa na tym świecie, za dwa lata nastąpi coś bliżej nieokreślonego i nas wciągnie... Po raz kolejny to już, będzie koniec świata! Cóż za zjawiskowy sylwester będzie za rok, ostatni! Jakże wielką machiną napędową zabawy sylwestrowej i strachu przed enigmatycznym dniem w 2012 roku są media, niewątpliwie. Może i nawet to napędzanie ludzkiego strachu będzie w jakimś stopniu owocne. Nawet Ci, którzy sugerują zawodność kalendarza Majów, będą mieć obawy. Z tego uczucia,z tego tytułu nieświadomie zwrócą się ku osobom, z którymi byli dotychczas skłóceni, pójdą do spowiedzi, żeby być oczyszczonymi przed Paruzją... Choć wg mnie nie można tego przypisywać, tego zjawiska, z Paruzją. Absolutnie. Ale nie raz każdy z nas czuł takie uczucie określone w powiedzeniu : "Jak trwoga, to do Boga". Będą gigantyczne kolejki do spowiedzi, a może co niektórzy księża fanatycy mediów porwą się na potajemne czuwania przed północą, by 'Jezus odnalazł ich czuwających"?? Coraz bardziej chcę ten dzień, chcę 22 grudnia pójść do Kościoła i zobaczyć zapełniony gmach ludźmi dziękującymi Stwórcy, że uchronił ich przed kataklizmem ;) Może niektórzy wierząc w tę bajkę, w rzeczy samej uwierzą w Boga, ich wiara się umocni? ;) Cel w końcu uświęca środki... ;) Dziś dość nietypowo, trzyma się mnie ironia. Jak widać. A może rzeczywiście coś się zmieniło?? Tak, nawet wiem co! Od 41 godzin i 40 minut na ulicach jest więcej śmieci, w powietrzu więcej zanieczyszczeń, a co niektórzy nadal odpalają bezmyślnie petardy... w izbach wytrzeźwień więcej pijanych, a w szpitalach więcej rannych. Niektórych nie ma wśród nas przez ludzką głupotę... To się zmieniło. Dla wielu ludzi życie się faktycznie zmieniło, w końcu inaczej będzie wyglądać wtedy, gdy ma się poparzoną twarz, urwaną rękę... Albo czyjeś życie na sumieniu...

Znów piszę o niczym i znów mam ochotę napisania o wszystkim. Bloga zakładałam z chęcią pisania o sobie, o tym, co myślę, co we mnie siedzi. Dziś porządkując go nieco, dochodzę do wniosku, że w dużej mierze, głównym tematem jest WIARA, BÓG, KOŚCIÓŁ. Zupełnie nieświadomie. Czy to nie jest w pewnym sensie wyrażanie siebie? Skoro jestem Katoliczką... Skoro Bóg jest najistotniejszy dla mnie, dlaczego więc dziwi mnie to, że pisząc o sobie, mówię o Nim?? Dzięki temu zjawisku na nowo potwierdziłam sobie sama swoje przekonanie, że Bóg często jest obecny w moim życiu, w mojej głowie... Cieszy mnie to, a jednocześnie wiem, że nadal jest za mało Stwórcy we mnie, w moich poczynaniach... Bo Jego nigdy nie jest za wiele... ;)

I teraz tak już na koniec sprawa, która mnie intryguje. Bardzo dziękuję za budujące komentarze od Anonimowego, a raczej Anonimowych. Ciekawi mnie w pewien sposób, kto kryje się pod tym tajemniczym podpisem... ;)

das Ende...

7 komentarzy:

  1. :) Do jakiejś części mogę się przyznać. Ale widzę, że jest więcej anonimowych. Jeśli budujące – cieszę się! Pozostanę Anonimem!
    Podobnie myślę o sylwestrowych szaleństwach, natomiast mam inne zdanie co do końca świata. Gdyby faktycznie koniec nastał… to byłaby zarazem Paruzja! Wątpię, czy będą wtedy pełne kościoły i kolejki do konfesjonałów. Ludzie się przyzwyczają … emocje opadną zanim się to wszystko wydarzy. I będzie jak w Ewangelii św. Łukasza 17, 12 i dalej. Jak za dni Noego i Lota!
    I bądź sobą, gdy nadejdą próby … trzymaj pion!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze: Cóż za pesymizm! Precz! Apage!
    Po drugie: zgadzam się z poprzednikiem koniec świata? Ludzie polecą prędzej do terapeuty od New Age`a albo jogina, żeby się przygotować. Urządzą sobie dyskoteki, zabawy, bale... A ci, który będą czuwać? To będą Ci, którzy i tak czuwają. Ja w tych dniach będę modlił się za tych, którzy myślą, że znają czas, a koniec zastanie ich w najmniej oczekiwanej chwili. Przecież dla nas "małym końcem świata" jest śmierć. Z jej perspektywy powinniśmy oczyszczać się z grzechów i czuwać.
    Ja będę pewnie wtedy już po spowiedzi, albo w dniu, bo to okres przedświąteczny i tak wypada parafialny dzień sakramentu pokuty ;]

    Polecam wiersz Czesława Miłosza: "PIOSENKA O KOŃCU ŚWIATA"

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o połączenie Paruzji z końcem świata, to nie ma co dyskutować. Koniec Świata = Paruzja. Natomiast ludzie nie przypisują temu zjawisku cech takich jak np. w Apokalipsie, czy w Łk 17, 12... , takie wrażenie odniosłam odbierając coraz to bardziej dziwaczne przekazy z mediów. A gdybym napisała, że wpisy budowałyby bardziej, gdyby nie były anonimami? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapisano w Biblii coś o tym, by cieszyć się raczej z tego że imiona są zapisane w niebie ... to mi zostało w pamięci. Poza tym - jeśli wpisy budują to w takim samym stopniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. olala ... poważnie tu jest i ciekawie się robi. Obiecałem i dotrzymuję! Do samej treści się nie odnoszę, bo poglądy moje znasz!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm... Wiesz, zmiany zawsze zaczynają się w człowieku, w ludziach, nie od cyferek w dacie.

    OdpowiedzUsuń
  7. za rok nie ebdzie osttani sylwester. ;P jeszcze dwa przed nami wg teorii konca swiata w 2012 ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już kliknąłeś w tą magiczną ikonkę, napisz proszę, to, co przychodzi Ci na myśl po przeczytaniu. Nie reklamuj swoich blogów, nie pisz komentarzy w stylu: fajny blog itp. Dziękuję. Autorka bloga.