05 października 2009


Boże mój...
Dlaczego wszystko co tu się dzieje na Ziemi, jest tak nierównomiernie porozkładane po personach? Nie, żebym miała jakieś skargi, zażalenia... Choć tak, nagle wszystko stało się dla mnie przeszkodą. Dlaczego nie mam takiego życia, jak wielu, bez chorób, bez obaw, bez strachu? Dlaczego nie mogę być szczęśliwa w rodzinie, w związku? Czy jestem aż taka niepoprawna, by wszystko na mnie spadło?
Słyszałam o Tobie, że mnie bardzo kochasz i dlatego to mnie teraz tak doświadczasz, w taki bolesny sposób, bo chcesz, bym była do Ciebie podobna... Tylko ja jestem zwykłym, grzesznym człowiekiem... Nie wytrzymam, obawiam się, tego bólu, tej próby.
Czym moja mama sobie zasłużyła, by kiedyś być może cierpieć jak Maryja? By obawiać się o to, co niestwierdzone?
Boże mój, dlaczego aż tak bardzo mnie kochasz, a ja nie potrafię tego docenić, dlaczego masz wobec mnie taki a nie inny plan? Przecież mnie znasz i przenikasz moje myśli... i ponoć nie wymagasz od nas nic ponad nasze siły...

1 komentarz:

  1. Chyba o to chodzi - żeby przekonać się, jak wiele można znieść. Nagle okazuje się, że to "wiele" to dużo więcej niż można się było spodziewać. Jak pomyśleć, to jest to wiedza dość krzepiąca. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już kliknąłeś w tą magiczną ikonkę, napisz proszę, to, co przychodzi Ci na myśl po przeczytaniu. Nie reklamuj swoich blogów, nie pisz komentarzy w stylu: fajny blog itp. Dziękuję. Autorka bloga.