20 marca 2009

W czasach popkultury, a JPII...

Możecie mnie po tej dzisiejszej publikacji ukamienować, zgnębić i zmieszać z błotem, ale jestem na to gotowa. Wytoczę dziś ciężkie działa naprzeciw dzisiejszemu społeczeństwu. Moim zdaniem, ono upada. Łapczywie poszukuje jakiegoś punktu odniesienia, łatwego sposobu zadowolenia rzeszy ludzi, taniej wręcz radochy dla ogółu. Udowodnię to, nieco zapewne wjeżdżając na uczucia Was, czytelników, za co z góry przepraszam. Jednak ten mechanizm istnieje w społeczeństwie i proszę nie zapominać, że pisze dziś dosyć ogólnikowo, a nie do poszczególnych jednostek, więc generalnie rzecz biorąc obrażanie się za te słowa nie ma sensu. Po prostu nie da się tego podzielić na kilka mniejszych kategorii, na kategorię ludzi dobrych i złych, lub też neutralnych. No to, zaczynamy!

Kim dla Nas jest Jan Paweł II (Karol Wojtyła)?
Zapewne wielu jak nawet nie większość odpowie - autorytetem, niewątpliwym i niepodważalnym. Wielu z nas, chce podążać Jego drogą, z wielkim wyrytym napisem na naszych sercach czy tez tylko na ustach TOTUS TUUS ( cały Twój) nie zważając na mechanizację reakcji. Niewątpliwie, szlachetny to człowiek, inteligentny, uzdolniony artystycznie, wspaniały retoryk i w dodatku o złotym sercu i bezgranicznej wierze. Człowiek wręcz idealny. Odznaczała Go dodatkowo niewątpliwa pokora przed Stwórcą, można sobie pomyśleć, jak taki ideał, w jaki sposób, mógłby narobić sobie przez dwa tygodnie tyle grzechów i to ciężkich, by korzystać z sakramentu pojednania regularnie, właśnie co czternaście dni? Niewyobrażalne, prawda? Jak taki osobnik, w Watykanie, otoczony samymi duchownymi i mediami, mógł nagrzeszyć? Tu widzimy Jego wieeeeeeelką pokorę. W tym właśnie akcie. Dlatego też, większość z nas, uważa Go za wzór. Wręcz nieosiągalny. Jednak ja... widzę w tym... w dzisiejszym społeczeństwie i jego odezwie na wszelkie reakcje związane z JPII ... Zwykłą marketingową akcję, pod naklejką z wielkim, złotym napisem Jan Paweł II- Święty. To się zaczęło od mediów. Jak się na początku pontyfikatu Karola Wojtyły nie dziwię Polakom, tej wielkiej radości, tej dumy i tego rozgłaszania wszelkiemu stworzeniu, że to Polak został głową KK. Tak teraz, wręcz bije mnie w oczy to, że sam zainteresowany, stworzył takie prawo dla papieży, że gdy ten jest chory, w cięzkim stanie czy też umierający, to nie chce być pokazywany, filmowany. Gdyby nie to, bez skrupółów dziennikarze wleźliby do szpitalnego pokoju, próbowaliby wręcz przeprowadzać wywiady, robić poniżające zdjęcia by ogladaczom zdało się to jak najatrakcyjniejsze. Zachowaliby w tym wszystkim zwierzęcy instynkt, na upolowanie jak najsmakowitszego kąska. Takiej okazji nie mozna przepuścić, przecież widz wymaga, to mu trzeba dac jak najbardziej bogatą ofertę! Za wszelką cenę, nawet za cenę poniżenia czyjegoś imienia. A my co robimy? Siedzimy przed odbiornikami, gramy w dość interesującą, aczkolwiek niezrozumiałą, ( choć jednak już wiem o co w tym chodzi, ale o tym za moment) grę, która polega na jak najgłośniejszym płakaniu, wylewaniu z siebie łez, biadoleniu że Wielki człowiek odchodzi, jak to mozliwe, przecież On miał być wieczny... Powracamy do tradycji starożytnego Egiptu, robimy za darmowe płaczki. Chcemy przez to pokazac, jak nas to bardzo boli, niczym faryzeusze, pokazujemy nasz cały ból, czasem co dziwne upozorowany, tylko dlatego, bo... bo ktoś inny tak samo robi. Bo komus też serce nieomal pęka i trzeba w tym mu dorównać. Nagle gdy Papież umiera, masowo wystawiamy świeczki w oknach, modlimy się do Boga o szybką beatyfikację, nasza wiara przechodzi niemal obrót o 360 stopni... na parę dni. Do momentu gdy w telewizji trwa żałoba i nie leci nic innego niz tylko dokumenty o szlachetnym Polaku i transmisje z Watykanu. Wszyscy nagle zmierzamy do kościoła i jesteśmy wzorowymi Chrześcijanami. Przywieszamy sobie białą wstążeczkę na pierś i dumnie z nią kroczymy po mieście. Szkoda tylko, ze zapominamy o tym wszystkim po dość szybkim czasie.

Dalej.... już nie chodzi o odczucia nasze, teraz trochę opowiem o prymitywności oddawanej czci.
Bo jak inaczej nazwiemy brukowce, które na 2 kwietnia przemieniają się wręcz w media katolickie, nie licząc wiadomości o zdradach, o romanasach Dody czy Wiśniewskiego? Jak inaczej nazwiemy koszulki z wizerunkiem Karola Wojtyły, jakieś medale, śmieszne wręcz ze swego idiotyzmu łańcuszki na gg, przez smsa czy teraz również przez naszą klase, że czy też przypadkiem zauważyłam, że naszego rodaka prześladuje liczba 13, albo też, wpiszmy się w intencji rodaka, to za którymś tam razem pojawi sie nowe słoneczko?

a może nazwijmy ulicę od imienia Papieża, nie patrząc na to, że za rogiem jest seks shop?

Podsumowując... jesteśmy jak faryzeusze, którzy obwieszczamy wszem i wobec swą wielką boleść, nie nadając odczuciu żadnej intymności, ulegając sile perswazji, dość prymitywnej ze strony mediów, które nam narzucają nastrój, odczucia... Teraz trwając w Wielkim Poście.. nie zapomnijmy o tym, że Jezus ganił faryzeuszy za ich prowokacyjne obwieszczanie żalu i smutku. Zagośćmy te uczucia w naszych sercach i oczekujmy przyjścia Pana.

Ja wiem, ze dość dobitnie usiłowałam pokazać prymitywność owego zajścia, ale niestety, ubolewam nad tym wielce, nasz kochany Jan Paweł II stał się swoistą ikoną popkultury, niestety... Czy musiało do tego dojść? Pewnie tak, w takich już niestety czasach żyjemy..

3 komentarze:

  1. ;) Pozdrawiam i dziękuję za komentarz na moim blogu. Szczęść Boże!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Ci już mówiłam, nic nowego nie wymyśliłaś. Ale już nie mogłam się doczekać aż znowu coś napiszesz ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylu ludzi zebrało się tego dnia pod oknem na Franciszkańskiej... Dało się odczuć tego ducha jedności. Czy on w rzeczywistości był? Tak. Polacy mają tendencje do spontanicznych porywów... Mają tendencję by walczyć w imię tych samych wartości.

    Ale kiedy zdobędą już szczyt to nie ma sensu iść dalej. Schodzą do schroniska czekając na następny 2 kwietnia 20xx roku.

    Walcząc w imię SOLIDARNOŚCI dziś tylko nieco ponad 50% społeczeństwa idzie do urny wyborczej. Odważniejsi byli gdy igrali z totalitarną władzą. Kiedy dostali demokrację wystawili do niej tyłek.

    Kwiecień 2005 roku minął równie szybko jak każdy miesiąc... W maju pojawiały się jeszcze informacje o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego. Wiecie jak był zatuytuowany jeden z artykułów?
    Nowy Papież odstępuje od prawa Jana Pawła II

    Ta sama gazeta, nieco ponad miesiąc temu miała w nagłówku: SANTO SUBITO

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już kliknąłeś w tą magiczną ikonkę, napisz proszę, to, co przychodzi Ci na myśl po przeczytaniu. Nie reklamuj swoich blogów, nie pisz komentarzy w stylu: fajny blog itp. Dziękuję. Autorka bloga.