02 stycznia 2011

Dawno temu w Edenie...


Tak mnie ostatnio ruszyło, po pewnych spostrzeżeniach.
Istnieje dziś jako nabyte piętno pierwszych rodziców syndrom Adama i Ewy. Choćbyśmy się ich wypierali, mówili, że tak nie jest, przyjdzie moment, w którym uzmysłowimy sobie, na ile wkradł się do naszego życia...
Ale od początku. Właśnie, jak było u Początku?
" Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę. "
Rdz 1,27

" Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc». Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę "istota żywa"*. I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny*.
Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał wyjął jedno z jego żeber*, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział:
«Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!
Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta»."
Rdz 2, 18-23

Wyłania nam się obraz mężczyzny, który był pierwszy i w zasadzie ma być pewnego rodzaju przewodnikiem Kobiety po Edenie. Z natury widać, że mężczyzna sam wykazuje jakąś nieprawidłowość w tym, że jest sam. Nie ma przy nim kobiety i Bóg doskonale o tym wie. Wieńczy swoje dzieło, koronując je Ewą. Kobietą. Istotą, która nie jest tylko jakimś uzupełnieniem w ostatniej chwili, bo się tak Bogu podobało, ale ostatnim pociągnięciem pędzla Artysty, które jest najważniejsze. Bez niego dzieło byłoby niepełne. To mężczyzna ma zadanie ochronić ją przed wszelką zwierzyną i zdobyć dla niej pokarm. Ona przy nim ma się czuć bezpieczna. On przy niej doceniony, silny, choćby nie był siłaczem, ale silny w swojej męskości. Oni mają współtworzyć zgrany duet, dzielić się zajęciami, dokonywać wspólnie wyborów, dzielić się smutkami i radościami ( swoją drogą, chyba nie było w Raju smutku, więc moja wtopa, wybaczcie).
jak dzisiejszy mężczyzna się przedstawia? Często zostaje zniewieściały. I wcale nie chodzi o wygląd, ani o wizualne zachowanie, To nie ma znaczenia. Chodzi raczej o charakter. Jest modne równouprawnienie, więc mężczyzna nie trudzi się zbytnio, by zaimponować kobiecie, co więcej, nie uważa, że popełnia błąd, gdy czeka aż to kobieta podejmie za niego kluczową decyzję. Panowie, na litość Boską. Jeśli pozwolicie paniom podjąć ruch w waszą stronę, jeśli to ona będzie decydować o tym, o czym Wy z natury powinniście decydować, to każda inna funkcja, jaką mielibyście odgrywać w związku zdewaluuje się i mniejszym złem dla was będzie, jeśli to ona zadecyduje za was. W sumie wam to na rękę. Kobiety drogie! Nie przyzwyczajajcie mężczyzn do tego, że to wy pełnicie męską rolę w związku, w kontaktach, relacjach.
Jak dzisiejsza zatem Ewa wygląda? Władcza, przewodząca, pragnąca wszystkich poustawiać. Może kojarzycie jak to wygląda u naszych mam. Niby z troski pomagają podejmować decyzje, niby delikatnie sugerują, niby organizują pracę w domu, niby coś... ale to wychodzi w głównej mierze z potrzeby zaplanowania, żeby potoczyło się po jej myśli. Ona jest od wieków nauczona, że mężczyzna zawodzi i musi sobie sama radzić. Dlatego coraz więcej kobiet posługuje się biegle wkrętarkami, wyrzynarkami, piłami i innymi atrybutami zarezerwowanymi dla panów. Już Ewa odczuła brak troski o nią. Czym innym niby jest bierność Adama przy drzewie? Co więcej, zamiast wziąć choćby połowę odpowiedzialności w obliczu Boga, On usprawiedliwia się dość... mało przekonywująco:
" Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem»"
Rdz 3, 12

Zupełnie tak, jakby sam nie mógł jej powstrzymać, ani sprzeciwić się, wskazać złego postępowania. Taka bierność jest niemęska, nie uważacie? Pisząc dawniej o sile męskości nie miałam bynajmniej na myśli tylko i wyłącznie mięśni. Chodziło mi raczej o siłę, jaką Adam pokazać mógł, sprzeciwiając się i tłumacząc Ewie, co robi źle. O podejmowanie stanowczych decyzji, o przyznanie się do błędu. Sama chciałabym być kobieca w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie chciałabym być zdana na siebie wtedy, kiedy powinnam liczyć na mężczyzn. Chciałabym, by moja wrażliwość i subtelność była doceniona, a nie wyśmiana i uznana za niewygodną. Bym liczyła się jako całość, a nie seksualność i reszta. Chciałabym być wolna od ponoszenia odpowiedzialności za mężczyzn. W końcu, chciałabym być kochana przez tego, który nigdy nie pomyśli nawet o porodzie jako wyłącznie moim przykrym obowiązku, zmartwieniu, ale jak o wspólnym przeżywaniu CUDU miłości.
Na koniec, noworocznie, życzę Wam, abyście odkrywali w sobie tę pierwotną i piękną kobiecość i męskość. By nie została ona zatracona na skutek dzisiejszego obrazu świata. Chociaż... Jeszcze parę godzin temu myślałam i nawet wspomniałam w pewnej rozmowie, że to zjawisko jest typowe dla naszych czasów. Teraz po napisaniu tego wpisu odkrywam, że to problem całej naszej ludzkości. Od początku on nam towarzyszył..