15 listopada 2010

" ... nowy zacznę dziś łów!"


Fenomen „Barki”... Na czym on tak naprawdę polega? Tak się dziś zastanawiałam po tym, jak usłyszałam jej słowa. Niewątpliwym, głównym powodem, dla którego „Barkę” kojarzą prawie wszyscy Polacy nie jest bynajmniej sama treść, która chwyta za serca, porusza tłumy. To tkwi zupełnie w innym punkcie odniesienia – pewnego dnia, Jan Paweł II, jakże uwielbiany przez katolików ( i nie tylko) powiedział, że ta pieśń OAZOWA jest bliska Jego sercu... Pierwsze pytanie dla przeciętnego znawcy „Barki”. Czym jest Oaza? Mam świadomość, że większość z nas nawet nie ma szerszego pojęcia o tym, jak wygląda i funkcjonuje ta wspólnota. Jako „pieśni oazowe” można znaleźć setki innych mniej, lub bardziej ambitnych utworów, jednak akurat ta, została wywyższona przez Ojca Świętego. Tylko ta jest znana masom. W zasadzie nic dziwnego. Obok wadowickich kremówek ( które niekoniecznie są najsmaczniejszymi ciastkami pod słońcem ), czy też słynnego okna na ul. Franciszkańskiej w Krakowie ( tak Tomku, w tym roku odbyłam tam „pielgrzymkę”, już nie jestem tak do tyłu!) to główny symbol Jana Pawła II. Tak się teraz tylko zastanawiam... Czy On sam chciał być kojarzony z takim wizerunkiem? Papież jedzący kremówki, śpiewający wraz z rozentuzjazmowanym tłumem „Barkę”, czy też wychodzący do okna po prośbach tłumu? Owszem, to jest piękny znak tego, że Karol Wojtyła do końca był sobą i nie izolował się sztucznie przed wiernymi. Świadczą o tym też inne Jego gesty, zachowania, o których jest wzmianka chociażby w lekkiej, przyjemnej książce pt. „Kwiatki Jana Pawła II”. Tylko, tak naprawdę, ilu z nas zna choćby zalążek treści Jego encyklik, adhortacji, listów, czy chociażby kazań? Ilu z nas sięga zamiast po wspomniane przeze mnie „Kwiatki...”, a ilu po jakiś list, adhortację, lub zalążek Jego nauczania, filozofii? Tak abstrahując, ostatnio było mi dane obejrzeć dyskusję wyznawców różnych religii, w tym Katolików, czy w dzisiejszym świecie papież nie jest trochę celebrytą. Po części się zgadzam z tym poglądem. Ktoś, kto jest sławny, po prostu istnieje i to uznawane jest za priorytet dla mas. Poznanie każdej sławnej osoby tak jakby od środka zabrałoby nam zbyt wiele czasu, by byłoby to możliwe do wykonania. Tak więc funkcjonuje też wizerunek papieża. Głowa Kościoła Katolickiego, ktoś, kogo zna co najmniej połowa ludności świata. Są prowadzone dyskusje na temat wyrywkowych słów Biskupa Rzymu, wyrwanych z kontekstu dla wygody mediów, a my nie za bardzo jesteśmy chętni do zbytniego wgłębiania się w resztę. Głową naszego Kościoła jest człowiek, o którym bardzo mało wiemy, a istotą jego bytności jest to, jakie buty nosi, co uważa na tematy modne w dzisiejszych czasach...
Z drugiej strony w słowach „Barki” możemy rozpoznać piękny przekaz, na który niestety nie wszyscy zwracają uwagę. Jest to wyraz gotowości do poddania się woli Bożej, powiedzenie Bogu TAK, ufność wobec Jego zamysłów. W metaforyczny sposób dotyka naszych codziennych problemów, zmagań z rzeczywistością. Czy Ty drogi Czytelniku, jesteś gotowy pójść za Nim? Czy chcesz być prowadzony przez Jego Słowo?

11 listopada 2010

Jedyny taki dzień.


Chciałoby się rzec - dzień jak co dzień. Ten sam deszcz, co padał wczoraj, te same szare chmury. Każdy gdzieś się spieszy, pomimo dnia wolnego od pracy. Sklepy są tradycyjnie otwarte, te mniejsze, prywatne, by zarobić na gapowiczach, którzy nie zrobili wczoraj zakupów. Nawet wieczór nadchodzi szybciej, tak jakby chciał pokazać, że słodkie lenistwo ma swój kres i że znowu ktoś mógł zmarnować tyle wolnych godzin. Cennych tak bardzo w dzisiejszych czasach, w wiecznie zapracowanym tłumie ludzi, goniącym za pieniądzem. Czy dziewięćdziesiąt dwa lata temu mieszkańców Polski obudził piękny poranek? A może padał gęsty śnieg, zupełnie normalny o tej porze roku? To nieistotne. Nieistotne jest też to, że dziś za oknem jest tak nieciekawie. Nieistotny jest chłód, wiatr, zimna mżawka. To głupstwa. Ważne, najważniejsze jest to, że od niespełna wieku jesteśmy niepodległym państwem. Pomimo 2 Wojny Światowej nie zniknęliśmy z mapy, marzenie wroga o trwałej ekspansji legło w gruzach. Co prawda prawdziwą wolność ostatecznie odczuliśmy jako naród w roku '89, jednak bez pamiętnego dnia 11 listopada nie mielibyśmy najprawdopodobniej nawet namiastki tego. To wielkie święto dla nas, Polaków, choć jest coraz bardziej przyćmiewane aktualnymi wydarzeniami na arenie politycznej...

Wczoraj pewna młoda osoba powiedziała mi tak spontanicznie: Cieszę się, cholernie się cieszę, że odzyskaliśmy niepodległość. To powinien być niesamowity dzień dla każdego z nas!
Właśnie... Czy mamy tego świadomość? Odnoszę wrażenie, że z biegiem lat coraz mniej doceniamy ten fakt. Coraz bardziej zatracamy w sobie ducha patriotyzmu. Potrafimy źle mówić o swoim kraju za granicą, ośmieszamy się przed innymi narodowościami... Gdy przychodzi czas na głosowanie, przywilej demokracji, prawo każdego pełnoletniego obywatela RP, po prostu połowa z nas nie idzie. Dziś prezydent Bronisław Komorowski zapewniał swoich rodaków o tym, że Polska jest krajem bezpiecznym, stabilnym. Co będzie jednak, gdy przyjdzie się zmierzyć z wrogiem?

Bądźmy dumni z tego, że jesteśmy Polakami. Bądźmy dumni z tak pięknej historii.

07 listopada 2010

Sezon świąteczny czas zacząć!

Otóż wszem i wobec, otwarcie mogę powiedzieć, że sezon świąteczny uznaję za otwarty! Już od dawna w hipermarketach odstraszały mnie bombki, słodycze w postaci mikołajów, gwiazdek, aniołków i innych tym podobnych udziwnień. Dziwię się, że na budynku pobliskiego centrum handlowego nie ma jeszcze oświetlenia, takiego jakie rok temu zawisło już 3 listopada. Czekają na śnieg? Czyżby bez śniegu nic z tych chwytów marketingowych nie ma sensu?
Boję się coraz bardziej tych czasów, gdzie święta zostaną całkowicie sprowadzone do lampek na choinkę, do szukania prezentów, do robienia super ekstra wielkiej, wystawnej wigilii, do pokazania się, na jakie markowe ubrania mnie stać, do pochwalenia się kolejnym awansem w pracy... Już dawno Boże Narodzenie zostało przemianowane na potrzeby mass na świetny czas na zarobek. Wraz z tymi zabiegami i my się zmieniamy. Oddajemy niejako kult pieniądzom, atmosferze, całej tej szeleszczącej celofanem z opakowań na prezenty otoczce. Trzeba się chyba poważnie zastanowić nad tym, co świętujemy. Czy obchodzimy w tym czasie radosną nowinę Narodzenia Pańskiego, czy może obchodzimy święto Mikołaja, prezentów i czasu wolnego? Owszem, święta mają swój urok, gdy bliscy ofiarowują sobie podarki, gdy spotykają się w swoim gronie, gdy w salonie stoi wielka żywa choinka i gdy śpiewają kolędy. Nic złego nie ma w kojarzeniu świąt po zapachu piernika i pomarańczy, krzyżującym się z eteryczną wonią świerka. Jednak trzeba pamiętać o tym, by słów Jezus Malusieńki nie zastąpił Frosty the snowman... Zmieniając swoje podejście, zmieniamy też chociaż w minimalnym stopniu podejście swoich bliskich. Święta nie są czasem, gdy w TV leci po raz enty Kevin sam w domu a my przygryzamy do tego odgrzewanego kotleta. Chyba, że sam tak błędnie zakładasz i nie chcesz zmian.

Niedługo nadejdzie czas Adwentu. Czy dla Ciebie będzie to czas oczekiwania na ponowne przyjście Jezusa, czy może nastąpi wzmożona aktywność zakupowa, z dala od kościoła, z dala od bliźniego?