Bóg jest bliżej nas, niż my siebie samych.św.Augustyn
Uzależnienie nie zawsze równa się odwyk. Jest takie jedno uzależnienie, które mną zawładnęło. Całą mną. Powstał swoisty strach bez tego Narkotyku w moim życiu. Wiedza, że bez niego, bym nie istniała jest przytłaczająca. Ale z drugiej strony, jakby nie patrzeć, dodaje otuchy. Powiecie, że bredzę? Nic z tych rzeczy. Mogłabym zacytować fragment utworu Pneumy, a wszystko stanie się jasne... "Bez Ciebie zacząć nowy dzień, na prawdę boję się..." Żeby już nie było niedomówień, mowa o Bogu. Tak, jestem od Niego uzależniona. W luźnej rozmowie z przyjacielem, zaczęliśmy się zastanawiać, czy takie uzależnienie jest złe, czy w ogóle, może być tylko dobre. Otóż tak, uzależnienie od Jezusa, jest w moim życiu, dla mnie czymś bardzo dobrym i bynajmniej nie zamierzam iść na odwyk. Nigdy. Inna kwestia, czy można być uzależnionym, ogólnie od kogoś, kto jest bliżej nas, niż my sami? On zawsze jest przy nas, nawet jeśli Mu mówimy, żeby sobie poszedł, że Go nie potrzebujemy... Ile jest takich sytuacji, że zapominamy, że On kroczy razem z nami, a potem w złości krzyczymy, ze On nas opuścił, mimo że tak nie jest. Chciałabym już więcej Go nie zawodzić.